- autor: losiu007, 2015-05-26 07:50
-
W spotkaniu 25. kolejki gier o mistrzostwo klasy okręgowej GKP Pszczew pewnie pokonał MEPROZET Stare Kurowo 2:0 (0:0) po bramkach Patryka Batury i Filipa Sawocha.
Pierwsza część spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem, ale kibice zgromadzeni w niedzielne popołudnie na boisku przy ulicy Międzyrzeckiej na brak emocji narzekać nie mogli. Obie ekipy grały początkowo asekuracyjny futbol, ale z czasem to miejscowi zaczęli osiągać przewagę - przynajmniej w stwarzanych sytuacjach podbramkowych. A te marnował Filip Sawoch. Nasz napastnik mógł wpisać się na listę strzelców przynajmniej dwukrotnie, ale w decydujących momentach brakowało zimnej krwii. Przyjezdni w tej części gry na naszą bramkę groźnie uderzyli tylko raz, kiedy to ich napastnik przyjął w polu karnym piłkę na pierś i z woleja huknął w kierunku naszej świątyni. Kamil Nowak był jednak na posterunku i pewnie poradził sobie z tą próbą. Do ważnego wydarzenia doszło w 35. minucie spotkania. Jeden z przyjezdnych nie mógł pogodzić się z decyzją arbitra o faulu na naszym zawodniku i pozwolił sobie na kilka "ciepłych" słów w kierunku sędziego. Dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwona ostudziły temperament delikwenta, a my mogliśmy dalej grać w przewadze.
W drugiej części gry na boisku pojawili się Patryk Batura i Adrian Woszczyło. Ten pierwszy wraca do gry po kilku tygodniach przerwy spowodowanych kontuzją w meczu z ISKRĄ Janczewo. Powrót wymarzony, bowiem Batur dał nam prowadzenie w 69. miucie spotkania. Z prawej strony kapitalnym dośrodkowaniem popisał się Albert Leja, a nasz zmiennik musiał "tylko" głową wpakować piłkę do bramki, co zresztą nie sprawiło mu większych problemów. Zanim to się jednak stało kolejne swoje okazje miał Filip Sawoch. Idealna będzie tu puenta sędziego niedzielnych zawodów : "Gdybyśmy grali w rugby, to bym mu to uznał". Po straconej bramce goście postawili wszystko na jedną kartę i rzucili się do odrabiania strat. Dobrze operowali piłką, ale ich akcje kończyły się albo na naszym szesnastym metrze, ale bardzo niecelnymi strzałami z dystansu. Nasi rywale nie mogli poradzić sobie w ofensywie. Wynik spotkania w 89. minucie ustalił... Filip Sawoch. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkowywał Albert Leja, a w polu karnym z bramkarzem rywali ostro powalczył Łukasz Piszczygłowa, zmuszając go do błędnej interwencji. Efektem tego był prezent dla naszego napastnika w postaci piłki i pustej bramki. Ten gol zakończył emocje tego dnia i za chwilę usłyszeliśmy gwizdek końcowy. Wygrywamy zasłużenie 2:0 i dalej możemy cieszyć się z bycia niepokonanymi na własnym terenie oraz tej wiosny. Nikt poza nami nie może się pochwalić takimi osiągnięciami.