GKP Pszczew - strona nieoficjalna

Lepiej w to spotkanie weszli przyjezdni. Gracze z Lipek już pierwszą ofensywną akcję zamienili na bramkę. Stało się w to w niegroźnej pozornie sytuacji, a nasze błędy przyczyniły się do utraty gola. Piłką lepiej "operowali" przyjezdni, ale nie przekładało się to już na sytuacje bramkowe. Zimny prysznic podziałał na nas mobilizująco. W tej części gry nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu dogodnych sytuacji bramkowych, jednak najlepsze zmarnowali Piotrek Więckowicz i Albert Leja. Obraz gry zaczął się wyrównywać, ale wynik już nie uległ zmianie i na przerwę schodziliśmy przy jednobramkowym prowadzeniu gości. 

Mając na uwadze fakt, że przed tygodniem potrafiliśmy odrobić stratę dwóch bramek, na drugą połowę wyszyliśmy pozytywnie nastawieni. Z każdą upływającą minutą zawodnicy gości wyraźnie słabli, a nasza przewaga była bardziej widoczna. Niestety angażując większe siły w akcje ofensywne narażaliśmy się na kontrataki. Po jednej z takich akcji tracimy bramkę na 2:0. Dośrodkowanie z naszej lewej strony, celną główką wykończył napastnik POLONII. Do końca spotkania pozostawało niewiele czasu i pewnie mało kto wierzył w to, że unikniemy pierwszej domowej porażki. Błędem naszych rywali było niewątpliwie ograniczenie swych poczynań do defensywy. W 75. minucie spotkania po rzucie rożnym bramkę kontaktową zdobył Radosław Woszczyło. Nie mając nic do stracenia ruszyliśmy do desperackich ataków. Znakomitą sytuację zmarnował Albert Leja, który nie był w stanie pokonać bramkarza w sytuacji sam na sam. Groźni byliśmy po stałych fragmentach, ale bramka nie padała... Na kilka minut przed zakończeniem zawodów dopięliśmy swego. Piłkę zagraną ze środka boiska bez przyjęcie uderzył Albert Leja. Strzał okazał się na tyle precyzyjny, że zatrzymał się dopiero w siatce przyjezdnych! Na więcej zabrakło czasu, a jestem pewien, że gdyby spotkanie trwało jeszcze kilka miunt, udałoby się nam zdobyć całą pulę. Ostatecznie wynik remisowy nie krzywdzi żadnej ze stron. 

• Komentarzy [0]
• czytano: [514]
• DO