- autor: losiu007, 2015-04-04 19:49
-
Humory podczas świąt Wielkanocnych w obozie GKP Pszczew powinny być dobre, bowiem zdobywamy kolejne trzy punkty tej wiosny. Po dwóch bramkach Patryka Batury i jednym trafieniu Łukasza Piszczygłowa wygrywamy z RADOWIAKIEM Drezdeznko 3:2 (2:1).
Spotkanie lepiej rozpoczęło się jednak dla przyjezdnych. Nie minęło jeszcze 10 minut,a już musieliśmy wyciągać piłkę z własnej siatki. Mocnym strzałem z ponad 20 metrów popisał się zawodnik gości. Trzeba jednak zaznaczyć,że nie najlepiej zachował się w tej sytuacji nasz bramkarz, a stracony gol obciąża jego konto. Nie załamaliśmy się jednak i szybko przejęliśmy kontrolę nad boiskowymi poczynaniami. Efektem tego była bramka wyrównująca. Po jednym ze stałych fragmentów gry najlepiej w polu karnym przeciwników odnalazł się Łukasz Piszczygłowa, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w bramce i było 1:1. W tej części spotkania przeszkadzał nam nie tylko RADOWIAK. Graliśmy pod silny wiatr, który często nie był naszym sprzymierzeńcem. Mimo tego w defensywie było dość solidnie, poza jedną sytuacją, kiedy to Kamil Nowak odkupił swoje wcześniejsze winy i wygrał pojedynek sam na sam z napastnikiem gości. Jeszcze przed przerwą wyszliśmy na prowadzenie po kolejnym stałym fragmencie gry. Patryk Batura strzelił bramkę...bezpośrednio z rzutu rożnego! Złośliwi powiedzą, że dopisało nam szczęście, ale jak to się mówi szczęście sprzyja lepszym.
Druga połowa rozpoczęła się dla nas mocnym akcentem. Drugiego gola dzisiejszego dnia dołożył Patryk Batura, który z zimną krwią wykończył podanie od Bartłomieja Pałubiaka. Ten sam zawodnik mógł mieć kolejną asystę kilka minut później, a my mogliśmy definitywnie przesądzić o losach tego spotkania. Konretnie szansę taką miał Filip Sawoch, jednak w wybornej sytuacji fatalnie przestrzelił. Zbyt wielu innych ofensywnych akcji sobie nie storzyliśmy,a inicjatywę na boisku przejęli goście. Jak na złość ucichł wiatr, więc nie było tej symbolicznej "pomocy" od warunków atmosferycznych. Mieliśmy jednak znów sporo szczęścia, gdyż goście dwukrotnie stawali oko w oko z naszym golkiperem, ale w obu sytuacjach beznadziejnie pudłowali. Wspomniane wcześniej szczęście opuściło nas w doliczonym czasie gry i w dużym zamieszaniu pod naszą bramką tracimy gola kontaktowego. Martwi fakt, że dzieje się to trzeci raz z rzędu, ale ostatecznie mamy jedną bramkę więcej od rywali i trzy punkty zostają w Pszczewie.
Po takim wyniku śniadanie świąteczne będzie smakowało zapewne lepiej, więc pozostaje mi tylko życzyć wszystkim zawodnikom, członkom zarządu, sympatykom ale także rywalom GKP Pszczew zdrowych, spokojnych i spędzonych w radosnej atmosferze świąt Wielkanocnych.