- autor: losiu007, 2014-09-21 13:48
-
Wynikiem 3:0 (3:0) zakończyło się wczorajsze spotkanie pomiędzy POLONIĄ LIPKI WIELKIE, a GKP Pszczew. Co ciekawe rezultat tych zawodów został ustalony już w pierwszej części gry.
A mogło być zupełnie inaczej - początek spotkania to dość wyraźna przewaga gości, którzy po 10 minutach powinni prowadzić 2:0, lecz swoich sytuacji nie wykorzystali Filip Sawoch oraz Albert Leja. Po tym fragmencie gry do głosu doszli gospodarze wczorajszych zawodów, którzy całkowicie zdominowali boiskowe poczynania. Efektem tego była bramka na 1:0 autorstwa Mariusza Łabiaka, który to bez problemów (praktycznie do pustej bramki) wykończył dośrodkowanie z prawej strony boiska. Chwilę później powinno być 2:0 - arbiter podyktował rzut karny po faulu jednego z naszych pomocników, lecz wykonawca 11stki przegrał pojedynek z Kamilem Nowakiem! Nasz bramkarz został bohaterem, ale kilka minut później przekonał się jaki los potrafi być przewrotny. Rzut wolny z dalszej odległości wykonywał Piotr Mielnik, który zdecydował się na strzał. Wydawałoby się, że uderzona w środek bramki piłka nie stanowi dla nas zagrożenia. Nic bardziej mylnego - bohater akcji sprzed chwili stał się teraz antybohaterem, popełniając koszmarny błąd przy próbie złapania futbolówki i było 2:0. Przy tym wyniku świetną okazję na bramkę kontaktową mieli "Krzyżacy". Po jednej z kontr w sytuacji sam na sam znalazł się Bartłomiej Pałubiak, ale nie potrafił on pokonać bramkarza POLONII. Kilka minut później zemściła się na nas ta sytuacja - dośrodkowanie z lewej strony boiska fatalnie przecina jeden z naszych zawodników, wykładając piłkę na dziewiąty metr zawodnikowi z Lipek. Ten korzysta z prezentu i pewnie pakuję piłkę do bramki. Jak się później okazało ustalając już wynik spotkania.
Po przerwie obraz gry zmienił się praktycznie o 360 stopni. Spowodowane mogło to być tym, że trener Arnold Dymnicki od początku drugiej połowy dokonał aż trzech zmian. Nie bez znaczenia zapewne było też to, że gracze POLONII cofnęli się na swoją połowę broniąc korzystnego rezultatu. Lepiej już operowaliśmy piłką, tworzyliśmy składne akcje - jednak nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Tego dnia kompletnie nic się nie udawało. Nasz rywal natomiast bronił się dobrze ograniczając się do kontrataków. Obrona GKP na szczęście nie popełniała już więcej błędów i dobrze rozbijała wspomniane akcje. Niestety nie było nas stać nawet na bramkę honorową i po raz pierwszy w obecnym sezonie spotkanie zakończyliśmy bez zdobytego gola.
Cytując klasyka, który mówił, że każda porażka jest nawozem sukcesu trzeba mieć nadzieję, że wczorajsze spotkanie nie zepsuje atmosfery w zespole, bowiem przed nami dwa spotkania derbowe (PP z Bledzewem oraz ligowe starcie z Międzyrzeczem), w których na pewno powalczymy o całą pulę!