- autor: losiu007, 2014-06-23 12:52
-
Remisem 1:1 (0:1) zakończyło się ostatnie spotkanie GKP Pszczew w debiucie w klasie okręgowej. Przeciwnik nie byle jaki bo lider - ZJEDNOCZENI Przytoczna. Bramkę na wagę punktu zdobył w końcówce spotkania Albert Leja.
Do ostatniego spotkania zawodnicy GKP Pszczew przystąpili w dość eksperymentalnym zestawieniu. Wymuszone to było nieobecnością kilku zawodników - trener "Krzyżaków" Arnold Dymnicki miał do dyspozycji tylko 12 zawodników, ale wśród nich nie było żadnego z bramkarzy. W związku z tym między słupkami bramki "miejscowych" stanął nasz nominalny stoper Bartosz Sawoch.
Po drugiej stronie pękająca w szwach ławka rezerwowych zawodników lidera i zwycięzcy obecnych rozgrywek ZJEDNOCZONYCH Przytoczna. Na papierze skazani byliśmy na pożarcie, ale po raz kolejny udowodniliśmy, że ambicji i woli walki nam nie brakuje.
Na początku naszych rywali przywitał przygotowany przez zawodników GKP Pszczew szpaler, a w nim gratulacje za rozegranie dobrego sezonu i wywalczenie awansu do IV ligi. Na tym uprzejmości się skończyły. Na boisku nie było widać respektu dla przeciwnika - postawiliśmy im naprawdę trudne warunki. Spotkanie mogło się podobać licznie zgromadzonej publiczności, ponieważ raz po raz mogli oglądać ciekawe akcje z jednej i drugiej strony. W I części gry na prowadzenie wyszli występujący w roli gości zawodnicy z Przytocznej. Akcję lewą stroną na bramkę zamienił środkowy pomocnik ZJEDNOCZONYCH. W dalszych minutach spotkania swoje okazję do podwyższenia mieli "goście", ale sprzyjało nam trochę szczęścia. W odpowiedzi widzieliśmy także kilka prób zawodników z Pszczewa - głównie po strzałach z dystansu, które jednak nie przyniosły bramki wyrównującej.
Po przerwie na boisku pojawił się jedyny rezerwowy Krzysiek Zukier, który dał naprawdę dobrą zmianę i wprowadził sporo zamieszania pod bramką rywali. Spotkanie toczone było w bardzo szybkim tempie. Największe zagrożenie pod naszą bramką było po stałych fragmentach gry, jednak dobrze ( a czasami zwyczajnie szczęśliwie ) się broniliśmy. Z naszej strony bramkę mógł zdobyć chociażby wspomniany wcześniej Zukier, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił w poprzeczkę. Gdy wydawało się, że wynik nie ulegnie zmianie przeprowadziliśmy jak się później okazało zabójczą kontrę. Piłkę wybitą przez bramkarza głową zgrał Filip Sawoch. Podanie otrzymał Albert Leja, który z piłką podciągnął do bramki rywali i strzałem w krótki róg wyrównał stan rywalizacji. Emocje na tym się nie zakończyły - paradoksalnie teraz zaczęło dziać się jeszcze więcej. "Krzyżacy" poczuli krew i ruszyli za ciosem. Minutę później w sytuacji sam na sam znalazł się asystujący przy bramce Filip Sawoch. Kiedy minął bramkarza Przytocznej wydawało się, że zaraz zdobędzie upragnioną bramkę, jednak w ostatniej chwili rozpaczliwym wślizgiem piłkę z linii bramkowej wybił stoper rywali. Chwilę później mamy rzut rożny, który również mógł dać nam zwycięską bramkę. Do piłki dośrodkowywanej z lewej strony zdążył Albert Leja, jednak nie potrafił skierować futbolówki do pustej bramki.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Trzeba przyznać, że mieliśmy trochę szczęścia kiedy nasi rywale nie podwyższyli prowadzenia, ale z drugiej strony tego szczęścia w kilku sytuacjach nam zwyczajnie zabrakło. Summa summarum remis sprawiedliwy!